Vero – nowa aplikacja społecznościowa

Do tej pory wydawało mi się, że stworzenie platformy społecznościowej niezawierającej innowacyjnej, niespotykanej dotąd funkcji z góry będzie skazane na niepowodzenie. Wszystko zmieniło się jednak za sprawą Vero – aplikacji, której popularność dynamicznie poszybowała w górę, mimo iż po raz pierwszy została uruchomiona już w 2015 roku! Zapewne kluczowe dla tego sukcesu jest nie to, co Vero posiada, lecz to, czego nie posiada. Kojarzy mi się to z firmą Apple, która na swoich konferencjach informuje o pozbawianiu swoich urządzeń kolejnych funkcji 🙂

Vero – platforma buntowników

Vero w międzynarodowym języku Esperanto, notabene stworzonym przez Polaka, znaczy “Prawda”. Odnosi się to do zamieszczonego na stronie aplikacji manifestu, w którym autorzy wskazują, że inne platformy społecznościowe oferowały obietnicę stałego kontaktu z przyjaciółmi, lecz w miarę upływu czasu zaczęły przekładać własne interesy nad interesy swoich użytkowników, a fałszywe poczucie więzi sprawiło, że czujemy się bardziej samotni niż kiedykolwiek…


W Vero nie znajdziemy reklam. To co widzimy nie będzie uzależnione od algorytmu. Prawdziwość interakcji ma natomiast zapewnić brak botów, dzięki czemu kontakt przebiegał będzie jedynie na linii człowiek-człowiek.

Kogo i dlaczego przyciąga Vero

Wiele osób zastanawia się, skąd ten cały hype na Vero. Dlaczego 3-letnia aplikacja, która została pobrana mniej niż 150 000 razy nagle awansowała na 1 miejsce pobrań App Store i w ciągu tygodnia liczba użytkowników zbliżyła się do 3 milionów? Fenomen tego zjawiska pomoże wyjaśnić jedna z reguł psychologicznych. Reguła niedostępności (Cialdini, 2008), bo taką nosi nazwę, mówi o naszej podatności na oferty, które są lub mogą wkrótce stać się ograniczone. Tak też było z Vero, które zaoferowało dożywotnio bezpłatną subskrypcję dla pierwszego miliona użytkowników. W efekcie nawet ludzie, którzy nie czują potrzeby przeniesienia tam swojej aktywności, założyli konta. W razie, gdyby kiedyś coś się zmieniło. Po przekroczeniu 1 mln. użytkowników, podtrzymując efekt niedostępności, poinformowano o przedłużeniu bezpłatnej rejestracji “ze względu na przerwy serwisowe” aż do odwołania.

Wśród użytkowników, których zauważyłem po pierwszych kilku dniach intensywnego korzystania z aplikacji, dominują 3 grupy. Fani social mediów, followersi technologicznych blogerów, a także instagramowe influencerki, które nie chcą przegapić nowego sposobu dotarcia do fanów. Ta ostatnia grupa dość poważnie wykorzystuje fakt, że Vero nie blokuje nadgorliwej aktywności i rozpoczęła działania tylu “follow4follow”. Widać to po tysiącach zaobserwowanych osób z nadzieją na “follow-back”. Mam nadzieję, że świadomość marketerów jest w tym aspekcie na tyle duża, że każda współpraca będzie poprzedzona dogłębną analizą “jakości” ich grup odbiorców.

Pierwsze kroki w Vero

Jak już wcześniej wspomniałem, przez kilka dni bardzo intensywnie testowałem Vero, aby móc jak najlepiej opisać swoje spostrzeżenia. Na początek design – ciemny, profesjonalny powiedziałbym wręcz, że… męski. Zdecydowana większość napotkanych przeze mnie profili także należała do osób płci męskiej. Jestem naprawdę ciekaw, jak ostatecznie ukształtuje się struktura użytkowników, ponieważ aplikacja najczęściej porównywana jest z bardzo kobiecym Instagramem – ok. 72% użytkowników to kobiety (Gemius/PBI, 2017). Czy Vero przywróci równowagę mocy?

Z kwestii technicznych najbardziej podoba mi się to, w jaki sposób Vero kategoryzuje publikowane posty. Treści podzielone są na kolekcje: zdjęcia, wideo, linki, muzyka, filmy/tv, książki oraz miejsca. Ponadto każdy użytkownik ma możliwość dodania publikacji, na których najbardziej mu zależy, do wyróżnionych.

Ze względu na brak algorytmu wszystkie treści w strumieniu wyświetlane są w sposób chronologiczny. Każdy użytkownik może modyfikować swoje ustawienia wyświetlania. Osoby publikujące mają możliwość wybrania grona osób, z którymi chcą się czymś podzielić na 4 poziomach zasięgu – bliscy przyjaciele, przyjaciele, znajomi, obserwujący. Jako widz także możemy filtrować to, co widzimy. Wystarczy wejść do profilu danego użytkownika, którego posty wyświetlamy, dotknąć 3 kropeczki w prawym dolnym rogu, następnie filtruj posty i odznaczyć kolekcje, których nie chcemy wyświetlać. Jeśli zatem śledzę blogera technologicznego i interesują mnie jedynie dodawane przez niego linki, to nie muszę widzieć zdjęć tego, co jadł na śniadanie lub dokąd pojechał na wakacje.

Czy Vero zmieni świat?

Być może dzięki nowej aplikacji wyrwiemy się z macek algorytmów i przestaniemy być ich niewolnikami. Decydowanie o samym sobie, swoista “niepodległość” jest czymś, czego oczekuje większość z nas. Od teraz sami określimy co i od kogo chcemy widzieć, chyba że… porównanie sprawi że stwierdzimy, iż algorytmy nie były wcale takie złe.

Jak wiadomo Zuckerberg lubi “zainspirować się” nieco twórczością tych, którzy się wybijają (patrz Snapchat i instagramowe Stories). Zatem, jeśli Vero osiągnie sukces, to być może doczekamy się również płatnej wersji Premium na Facebooku, która za stosowną opłatą udostępni nam np. funkcje wyłączenia algorytmu oraz reklam.

Wierzę, że Vero na stałe wejdzie do naszego społecznościowego świata w internecie. Być może przełamie hegemonię takich gigantów jak Facebook czy Google. Wszystko okaże się, gdy uruchomiona zostanie płatna wersja i nastanie moment, w którym twórcy będą oczekiwać, aby aplikacja zaczęła na siebie zarabiać.

Źródła:
Cialdini R. B., (2015), Wywieranie wpływu na ludzi, Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
Gemius/PBI (2017), Instagram jest kobietą

Picture of Patryk Ciechanowski

Patryk Ciechanowski

Twórca wszystkiego, co spoko - Spoko Marketingu, Spoko Cafe, SpokoKawa.pl :) Od wielu lat zajmuje się marketingiem internetowym oraz przedsiębiorczością. Jest także kierownikiem Zakładu Nowych Mediów w Państwowej Uczelni Zawodowej we Włocławku, w ramach którego działa kierunek Nowe media i e-bizbes. Nie znosi, gdy ktoś oceniając projekt mówi „wydaje mi się”, ponieważ jego zdaniem wszystko powinno być zmierzone i policzone, aby na tej podstawie wyciągnąć właściwe wnioski.

Przydałby Ci się dobry content na stronę?

Skontaktuj się z nami!